Stęskniłam się już za pisaniem, ale ostatnie tygodnie na prawdę spędziłam w okropnym pędzie (praca na zmianę 2-10 rano potrafi nieźle potrząsnąć człowiekiem, ale na szczęście ten maraton już za mną i obecnie rozkoszuję się 3 dniami wolności ;))
Słyszałyście, że w UK nie ma zimy- to spójrzcie na zdjęcie poniżej:
Tak jeszcze kilka dni temu wyglądała ścieżka, którą idę do pracy. Śnieg utrzymał się jakiś tydzień, podczas którego byłam świadkiem wielkiego sledding'owego szału- Anglicy targali swoje dzieciaki na sankach dosłownie wszędzie, a nastolatki przeprowadzali regularne snow battles.
Mnie śnieg zirytował, osobiście go nienawidzę, natomiast na ludzi ucieszonych śnieżną aurą przyglądałam się z niemałym podziwem - Anglicy są na prawdę pozytwynie nastawieni do życia, bez względu na wszystko.
Śnieg sie roztopił, została po nim powódź (kolejna już x]).
Lecę szybko po zakupy, mam ochotę zrobić jakieś kuchenne arcydzieło dzisiaj, w tym momencie myślę o połączeniu pieczeń & kluski śląskie - ani jednego, ani drugiego wcześniej nie robiłam, także jeszcze okaże się co z tego wyniknie.
Niby zwykłe zdjęcie, ale ja widzę magię w tym miejscu...!
OdpowiedzUsuńI jak pieczeń Ci wyszła?
...a tutaj zima jakoś zanika ostatnio...
OdpowiedzUsuńto jest wlasnie najgorsze w tym calym sniegu - ze topnieje i wychodza spod niego wszystkie niemile sekrety :/
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka kiedy jeszcze mieszkała w Anglii, zawsze opowiadała, jak Anglicy szaleją na punkcie sniegu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
super ze zamiescilas wpis o pracy w uk:)
OdpowiedzUsuńa ty gdzie pracujesz?? dlugo szukalas pracy?